niedziela, 11 sierpnia 2013

Dzień ósmy... Quarzazate i Marakesz

Quarzazate zwiedzaliśmy akurat gdy zaczynała się jakaś ichna impreza. Z powodu przygód Adamka nie dotarliśmy do Marakeszu i zatrzymaliśmy w przydrożnym hotelu około 20 km za Quarzazate. Pierwsza cena 100 faflunów od głowy skończyło się na połowie tego. Pokój z jednym łóżkiem, stołem, dwoma krzesłami i taboretem. Kibelek na narciarza 30 m od pokoju, prysznic ze sznurkiem zamiast klamki. Tak wielkich karaluchów jak tam w życiu nie widziałem, a szybkie były cholerstwa... Parkowaliśmy w barze za ekstra 12 faflunów (chciał 20). Dla mnie było to tylko 210 km, dla Adama 419 z czego ponad połowa po górach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz