W sobotę AD 06.08.2011 roku
wstałem skoro świt 7 rano i po zjedzeniu solidnego śniadania i
stwierdzeniu, że pogoda się lada chwila zepsuje ruszyłem w szybkim
tempie pakować bagaże na motor. Oczywiście zabrałem ze sobą namiot,
śpiwór i materac, aby nie być zależnym od nikogo i w razie czego mieć
gdzie spać.
Potem szybki rzut oka na całość i około 8:30 ruszyłem w drogę.
Plan dotrzeć do Giżycka i tam gdzieś przenocować. Plan, planem ale realizacja to już inna sprawa.
Jadąc
w Elblągu nagle znikł mi z oczu drogowskaz na Frombork ale w jego
miejsce pojawił się na Tolkmicko, a że to blisko to pojechałem (Ciekawe,
że do tej pory znajduje się tam transparent ze zlotu, który odbył się
03-05.06.2011 roku). Oczywiście do Fromborka też dotarłem, a warto
zajechać i zobaczyć.
Święta Lipka w remoncie ale od motocykli nie brali haraczu za parkowanie.
Wilczy
Szaniec w Gierłoży pomnik ego Hitlera tak jak wielkie tak zniszczone
(warto obejrzeć kolejne twierdze Mamerki, Boyen itd. ja odłożyłem to
sobie na inny wyjazd). W Gierłoży spotkałem parę na turystyku KTM i
dowiedziałem się, że zakupiona mapa jest wystarczającą nawigacją na tę
podróż (para wyznaczyła trasę na Giżycko na nawigacji, a wyjeżdżając
pojechali w drugą stronę wrócili po 10 minutach).
W Giżycku dużo
ludzi bo akurat były pokazy lotnicze to pojechałem do Suwałk, niby ok
ale dalej był Augustów, gdzie zacząłem rozglądać się za noclegiem
rozglądałem się do Białegostoku.
Tam przed zalogowaniem się w motelu dowiedziałem się o dwójce motocyklistów, która nocą zginęła pod tirem [*]
Rankiem
wyruszyłem w okolice Parczewa z zaproszenia Todka forum SHOC trzeba
skorzystać (POLECAM!!!), nakarmiony, wyspany, oprany dnia następnego
ruszyłem do Zamościa przez Włodawę aby dalej było.
W Zamościu
oczekiwał na mnie przewodnik Luter forum SHOC (POLECAM!!!) nakarmił mnie
i proponował nocleg, ale wybrałem bramkę nr 2 czyli towarzystwo do
Tomaszowa Lubuskiego i tu jak mi się wydawało skończyło się moje
szczęście bo ledwie wyjechaliśmy z Zamościa złapał nas deszcz, a trzymał
mnie, aż do Jarosławia. Nie wiem gdzie przestał padać dla Lutera.
Nim
dojechałem do Przemyśla wyschłem i zapomniałem o deszczu. Poszukiwania
noclegu w Przemyślu skończyły się dalszą podróżą za miasto tam
zobaczyłem pokoje do wynajęcia i zajechałem, nie ma miejsc dla samotnego
podróżnika mają tylko dwójki ale gdy się zbierałem do dalszej jazdy
jednak się zlitowali i dostałem pokój z dachem dla Blacklady, jak tylko
wjechałem pod dach niebiosa się otworzyły i spadła ściana wody więc
jednak miałem szczęście, a nie pecha.
Ustrzyki Górne w drodze do nich, a potem dalej znalazłem swój ulubiony znak drogowy
KRĘTA DROGA
Wszystkim
polecam te winkle jazda tam jest niesamowita równy asfalt i duuuuużo
zakrętów w górę i w dół (trzeba uważać na: turystów, słabą sieć stacji
benzynowych, brak oznaczeń dróg) POLECAM!!!
W Żywcu zatrzymałem
się u znajomych i postanowiłem przetrwać następny deszczowy dzień,
deszcz skończył się około 17:30, szybka decyzja i o 18:00 byłem już w
drodze do Opola niestety po drodze nie mogłem znaleźć jakiejś taniej
bazy noclegowej i zatrzymałem się w Hotelu *** w samym Opolu, było miło i
przyjemnie, załapałem się na gratisowy parking i rabacik bo późno
dotarłem.
Kolejny dzień to była miła niespodzianka spotkanie z Ulą i
krótki wspólny przejazd, a potem obiad w Saj -Gonie przed Jelenią Górą i
dalej w kierunku granicy, nocleg znalazłem przypadkiem w okolicach
Jagodzin i znów było miło, rano śniadanie i na Świnoujście, a potem
Kołobrzeg (do rodziny) na 30 km przed Kołobrzegiem znów lekki deszcz, po
zabraniu bagaży do domu pompa z nieba i udało mi się po raz drugi
:chytrusek: Kolejny dzień znów deszczowy, spędziłem z rodziną.
Plan wracam w niedzielę, bo w poniedziałek będzie padać.
Podróż
motocyklem wzdłuż wybrzeża to niesamowite przeżycie niby znam je ale
znalazłem wiele zakątków nie widzianych wcześniej, Hel zatłoczony droga
nr 7 w remontach, a dzisiaj cały dzień pada.
Wróciłem 14.08.2011
roku cały i zdrowy, niestety miałem również straty: w okolicach
Przemyśla straciłem zaślepkę gniazda zapalniczki (się urwała guma
trzymająca na wietrze i tyle ją widziałem), a w okolicach Nowego Sącza
jedną rękawiczkę bezpalcową oraz strata największa w telefonie padł mi
Dygitalizer w drodze z Helu i nie działa panel dotykowy, nie mam żadnych
sms-ów, mms-ów i kontaktów.
Czy polecam jechać? Jak najbardziej tak ale warto jechać z kimś i na dłużej.
Dlaczego
nie zwiedzałem więcej bo zostawiłem sobie na później to przecież
początek mojej nauki jeżdżenia na moto więc warto jeszcze pozwiedzać.
Wycieczka w cyfrach:
Tankowałem 13 razy
Koszt paliwa 644,75 PLN
Koszt przejechania dystansu 100 km 20,81 zł
Długość trasy 3096 km
Sumaryczna ilość zatankowanego paliwa Pb95 - 123,35 litrów
Najwyższe spalanie na trasie 4,210 l/100 km
Najniższe spalanie na trasie 3,660 l/100 km
Średnie zużycie paliwa 3,980 l/100 km
I na koniec jakieś zdjęcia z Tour de Pologne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz