czwartek, 15 sierpnia 2013

Dzień jedenasty Gibraltar

Wjazd na górę... spodziewałem się, że będzie stromo, oj było, było... Skała nie jest duża co wymagało od budowniczych zaprojektowania drogi o bardzo dużym nachyleniu i z licznymi zmianami kierunku oraz tunelem. Bilety na wejście to koszt 2 euro za osobę i 11 wjazd motocyklem. Na szczycie jest niesamowita jaskinia i fort z działami skierowanymi na wejście do portu. W forcie jest tablica upamiętniająca tragiczny lot generała Sikorskiego. Oczywiście nie można zapomnieć o wszędobylskich małpach, ich gangi opanowały przemysł turystyczny i tylko czekają na okazję by coś zabrać do jedzenia, a i torebkę chętnie przygarną. Wyglądają niegroźne i przyjaźnie choć sam widziałam jak jedna z nich ugryzła turystkę. Widoki niesamowite na miasto, port i dopiero co zwiedzone Maroko. Wjechać na skałę to dopiero 1/3 sukcesu do pełni szczęścia potrzebujemy jeszcze zjechać... W momencie gdy zobaczyłem jak Adam zatrzymuje się by zakręcić wiedziałem, że będzie grubo. Zakręty po 180º i ostro, ale to naprawdę ostro w dół. Udało się i po krótkich zakupach dalej w drogę do Grenady. Po 295 km lądowanie o 23 na campingu. Te akurat bardzo ciężko odnaleźć z powodu braku oznaczeń na drogach i adresów oraz numeracji ulic.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz