piątek, 9 sierpnia 2013

Coś tam o Marokańskiej "kulturze" jazdy

Po dwóch dniach jazdy w tym kraju można powiedzieć, że światła w samochodzie to wymyślił chyba sam diabeł jako zbędny dodatek, a może ozdoba? Prawie nikt ich nie używa. Jeśli wjeżdżamy w ślepy zakręt to jak najdalej od środka, bo ścianie zakrętów to absolutna norma 90% kierowców na tych drogach jedzie tak jak im pasuje, chce skręcić to skręca, a znak zakazu wjazdu to taka nic nieznacząca sugestia - jadą i tyle...
Na ronda wjeżdżają wszyscy na raz z wciśniętym klaksonem chyba, że są światła to wtedy jest lepiej, większość świateł ma wyświetlacz z pozostałym czasem do zmiany i ten system się sprawdza.
Piesi w Maroku... święte krowy w Indiach to przy nich uporządkowane stworzenia stosujące się do wszelkich norm i zasad.... Idą i nie patrzą, po drogach, skrzyżowaniach rondach, wzdłuż, poprzek, po skosie i jak sobie można wyobrazić, choć czasem wyobraźni brakuje... machają łapami jedź, i idą prosto pod koła, próbujesz ich ominąć to dobrze się zastanów z której strony chociaż może lepiej się nie zastanawiać i działać intuicyjnie sam nie wiem, w każdym razie uważać trzeba bardzo by ich nie rozjechać. Za miastem dochodzą do tego jeszcze krowy, psy i osły...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz